poniedziałek, 5 maja 2014

Dawno,dawno temu Rozdział 2 - Początek część 3

Nareszcie to ma jakieś ręce i nogi. I tak ciąg dalszy Dawno,dawno temu nareszcie powstał. Chodzi o to,że za każdym razem jak zaczynałam to pisać i coś mi się nie podobało to usuwałam i no taki miałam problem,ale na szczęście to minęło.No jeszcze napiszę początek Raquel i Kaldura i jedziemy dalej.Proszę oto piosenka Megan do Connera - http://www.youtube.com/watch?v=9p9Hl4Ybjw0.




Megan POV
Jako najmłodsza siostra mam obowiązki wobec królestwa, bo moje wszystkie starsze siostry wyszły za mąż i wyjechały więc to ślubie ja zasiądę na tronie naszego królestwa. A moje siostry jedyne kiedy przyjeżdżają z mężami to na coroczny koncert dla taty. Wtedy całe królestwo schodzi do podwodnego amfiteatru gdzie odbywa się ten koncert. Ja z moim rybim przyjacielem Florkiem(nie mogłam wymyślić mu innego imienia) płynę na wrak starego statku w celu znalezienia ciekawych rzeczy z powierzchni czyli z miejsca gdzie mieszkają tata, moje siostry z mężami i wszyscy poddani, ale ja tam też mieszkałam przez 4 lata i potem chlup do wody i nikomu się nie pokazuj, bo to niebezpieczne.  Przeglądaliśmy z Florkiem rzeczy i z nich wzięłam kilka z nich jak coś na wzór trójzębu, coś a la trąbka tylko, że w takiej miniaturowej wersji i jeszcze kilka innych rzeczy. I wtedy zaatakował nas rekin. Był szybki, ale my byliśmy sprytniejsi i przepłynęliśmy przez obręcz kotwicy, a rekin się zaklinował. Florek podpłynął do niego mówiąc „Ty ofermo” i pokazał mu język a rekin chłapnął paszczą jakby próbował go zjeść. Ryba się przestraszyła i szybko do mnie podpłynął. Zaczęłam się śmiać „O Florciu straszny z ciebie gupik” na co on „Wcale nie” i tak zaczęliśmy się kłócić. Wypłynęliśmy na powierzchnię i zaczęłam się rozglądać za mewą o imieniu Blagier(też tutaj nie mogłam wymyślić innego imienia)  kiedy go zauważyłam krzyknęłam „Blagier!” mewa mnie zauważyła podniosła lunetę drugą stroną do oka i zaczęła krzyczeć „Marsjanka z lewej burty! Megan jak się masz złotko!” kiedy skończył patrzeć przez lunetę powiedział „U szybko pływasz”. Zaczełam mu opowiadać o tym co widzieliśmy z Florkiem na starym statki. Wysypałam całą zawartość mojej torebki i Blagier zaczął się im przyglądać. Podniósł mini trójząb spytałam co to jest i odpowiedział bawiąc się nim swoimi skrzydłami „Jak to co? To jest wichajster. Ludzie używają ich do prostowania włosów. Wiesz bierzesz nawijasz na niego włosy i bam masz nietrwałe co prawda, ale bardzo ładną czuprynę”. Florek spojrzał na mini trąbkę i spytał „A co to jest?” Blagier przyjrzał się temu i powiedział „Hm nie widziałem tego od wielu lat. To jest oryginalny bulwiasty fajgot…” spojrzałam na niego i byłam taka ciekawa do czego to jest i słuchałam dalej mewy „Otóż fajgoty powstały dawno temu kiedy ludzie siadali przy kominku i gapili się na siebie. Nudne nie więc dlatego wymyślono fajgoty by tworzyć z nich muzykę. Pokażę ci” i zaczął dmuchać i przestraszona sobie przypomniałam „Muzykę?! O koncert zapomniałam. Ojciec mnie zabije! Wybacz Blagier, ale muszę iść” i zaczęłam płynąć najszybciej jak się da. Kiedy wróciłam przeprosiłam tatę i niechcący Florek powiedział co dzisiaj robiliśmy i zaczęła się kłótnia „ Przecież wiesz, że kontakt świata podwodnego ze światem nadwodnym jest zabroniony” „Ale tato ty ich nawet nie znasz!” „Nie muszę są dzicy, okrutni i bezlitośni  barbarzyńcy!” długo się jeszcze z nim kłóciłam, a kiedy skończyłam popłynęłam zła i smutna do mojej kryjówki w której trzymałam wszystkie moje znaleziska. Dopłynął do mnie mój jedyny przyjaciel Florek i zaczęłam marzyć jak to jest żyć na powierzchni. Niestety za mną popłynął nadworny muzyk krab Sebastian i powiedział, że o tym wszystkim co tu słyszał i widział powie mojemu tacie, ale coś mnie rozproszyło. To były jakieś wybuchające kolorowe światła i to na powierzchni. Zobaczyłam statek więc podpłynęłam bliżej, bo chciałam zobaczyć o co chodzi. I wtedy zobaczyłam dużego białego psa ze złotymi oczami i usłyszałam czyjś głos. Męski głos na pewno należący do właściciela psa. „Wilk! Wilk do nogi piesku!” i wtedy go rozpoznałam to był on książę Conner. Był jeszcze przystojniejszy niż jakiego go zapamiętałam potem dołączył do mnie Blagier i we dwoje patrzeliśmy na całe to zdarzenie. Wszystko było dobrze póki nie rozpętała się straszna burza. Wiatr wiał tak mocno, że porwało Blagiera, a pioruny podpaliły statek wszyscy wskoczyli do łódek ratunkowych oprócz Wilka. Conner poszedł go ratować, ale potem trzeba było ratować go samego. Szybko popłynęłam i go zabrałam na brzeg ta nawałnica się skończyła. „Czy on nie żyje?” spytałam, a Blagier odpowiedział „Trudno zgadnąć”  potem pobiegł i złapał Connera za stopę i przyłożył do swojego ucha mówiąc „Ojejku nie słyszę bicia serca”. I nagle zobaczyłam i powiedziałam im „Spójrz oddycha. Ależ jest piękny” zaczęłam dłonią głaskać jego twarz i jednocześnie śpiewać „Pozwolisz mi, że zaśpiewam to co w sercu mym noszę po kryjomu. Chcę abyś do mnie choć raz uśmiechnął się. Nie wiem czy też na ziemi gdzieś zdarzyło się to komuś aż słów mi brak, tak bardzo w świat twój pragnę wejść…” zobaczyłam, że otwiera oczy i usłyszałam jego psa i uciekłam do wody.
Conner POV
Obudził mnie piękny głos który już jakiś czas temu słyszę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem rudą dziewczynę z piegami na jasnej twarzy z pięknym głosem. Usłyszałem mojego psa i dziewczyna zniknęła. Usłyszałem głos Diany(czyli Wonder Women i tak zamiast Grimsbli ten starszy pan jego zdjęcie będzie na samym końcu rozdziału) wołający mnie podbiegła do mnie i powiedziała „Conner!... Czy ty to robisz specjalnie? Czy codziennie muszę umierać ze strachu?” kiedy ona pomagała mi wstać ja mówiłem do niej „To ona! Uratowała mnie. A jak pięknie śpiewała...Ona ma najsłodszy w świecie głos”. Na co Diana oczywiście odpowiedziała lekko się śmiejąc „Conner, za wiele się nałykałeś morskiej wody.
Chodźmy do domu. Chodź, Wilk!” zaczęliśmy iść w stronę zamku, ale jak po raz ostatni spojrzałem czy gdzieś nie widać mojej tajemniczej bohaterki i w końcu poszedłem z Dianą i Wilkiem do domu.
Megan POV
„Najlepiej będzie jak o tym zapomnimy. I nie dowie się król. I ty nie powiesz, i ja nie powiem. I uratuję głowę” powiedział Sebastian do mnie i do Florka. Dokończyłam swoją piosenkę „…Choć nie wiem skąd i nie wiem jak, lecz wiem, że coś się już zaczyna. Nadchodzi dzień ten w którym mnie wasz przyjmie świat!”.

 Tak to on Grimsbli no jego twarz uwaloną prochem z fajgota trudno zapomnieć nawet nie wiecie jak bardzo mnie w tej chwili płuca i gardło boli od śmiechu z powodu jego brudnej twarzy.

2 komentarze:

  1. Masz rację jego morda jest zabawna! A rozdział zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki starałam się no wreszcie to ma jakiś sens i tak dalej

    OdpowiedzUsuń