Artemis
POV
Lata
mijały szybko.Moje 19 urodziny szybko się zbliżały.W tym roku obiecałam
sobie,że zobaczę te tajemnicze światła.Chce się dowiedzieć o co chodzi z
nimi.Wyrosłam na piękną młodą damę.Moje oczy szare burzliwe;cera gładka i bez
skazy z lekką opalenizną.Mój strój był prosty jasno zielona góra z rękawami do
łokcia z koronką na końcach i ciemniejsza zielona spódnica.Najwięcej uwagi
zwracały moje włosy
Tata nigdy z jakiegoś powodu nie pozwalał mi obcinać
włosów więc z biegiem lat moje złote włosy stawały się coraz to dłuższe. To był
normalny dzień jak każdy. Tata wyszedł do miasta jak każdego ranka, a ja sama w
tej wieży więc zaczęłam się bawić w chowanego z moim kameleonem Jade, ale po
cichu, bo Jayden jeszcze spał. Kocham Jaydena a bycie mamą jest ciężkie, ale za
żadne skarby świata nie oddam mojego syna. Szukałam Jade w całej wieży, ale jej
nie było tam więc otworzyłam drewniane okiennice i krzyknęłam „Aha!”
wiedziałam, że schował się za donicą i zaczęłam mówić by go podpuścić „Widać
Jade niema także tutaj…”. Wtedy usłyszałam cichy śmiech i skorzystałam z moich
długich włosów i pociągnęłam kameleona za nogę. Opuściłam go na drewnianą poręcz
pytając „To jak gadzie pogramy do 10” Jade pokręciła głową „No to co chcesz
porobić” spytałam zaraz żałując mojego pytania, bo gad wskazał na wyjście z
wieży. „Nie wybij to sobie z głowy zostajemy tutaj” na co kameleon pokazał mi
język. Wzięłam ją w dłonie i dodałam „Tu nie jest aż tak źle” skierowałam się
do środka wieży i zaczęłam swoje codzienne obowiązki, ponieważ tata wraca dość
późno mam jeszcze dużo czasu. Pozamiatałam i wymyłam podłogę. Wyprałam ubrania
i powiesiłam by wyschły. Poodkurzałam i wypolerowałam wszystkie półki i drewniane
powierzchnie w całej wieży. Kiedy wszystko już zrobiłam było prawie popołudnie
więc zrobiłam sobie coś do zjedzenia i wzięłam kilka książek do astronomii,
którą bardzo lubiłam. Zostało jeszcze kilka rzeczy zanim tata wróci więc je
szybko zrobiłam i poszłam się zająć synkiem. Zaczęłam robić zupę na kolację z
pewnością będzie gotowa jak tata wróci więc wzięłam szczotkę z mojego pokoju i
zaczęłam czesać swoje długie włosy czekając na powrót taty.
Wally POV
Mile od wieży dwójka złodziei razem ze mną udała się
do pałacu. Ja Wallace Rudolf West znany jako Mały Flash ze względu na moją
nadludzką szybkość którą musiałem odziedziczyć po jednym z moich prawdziwych
rodziców, ale po którym nigdy się nie dowiem, bo mnie porzucili oraz moi
pomocnicy i jednocześnie rodzice Roy Harper aka Czerwona Strzała i Jade Nguyen
aka Cheshire (czyt. Czeszer). Planowaliśmy ten skok od miesięcy i wreszcie się
doczekaliśmy. Mówiono w królestwie, że król i królowa wystawili koronę
księżniczki w Sali tronowej. Czerwona Strzała i Cheshire byli bardzo
zainteresowani dowiedzeniem się czy ta plotka jest prawdziwa. Cała nasza trójka
skakała po dachach by nikt nas nie zauważył i bez spostrzeżenia przemknęli obok
strażników. Kiedy Roy i Jade szli do przodu ja zatrzymałem się na moment aby
popatrzeć na piękny widok: Całe miasto było widać z tej wysokości. „Nie mogę
się przyzwyczaić do takiego widoku” powiedziałem ze smutkiem. Jade prychnęła na
to i zaczęła otwierać świetlik. „Chodź West” powiedział Roy niecierpliwie.
Cheshire i Czerwona Strzała chcieli mieć już to za sobą. Chodź plan był
dopracowany w każdym detalu to był bardzo ryzykowny. Zbyt wiele rzeczy mogło
pójść nie tak i w dodatku ja się rozmarzyłem. Zignorowałem ich mówiąc „Już się
przyzwyczaiłem” potem dodałem „Strzała chcę zamek”. Roy już zniecierpliwiony
złapał mnie za ramię mówiąc „Jak wyjdzie ten włam to kupisz sobie takie dwa” i
podszedłem do liny którą przywiązałem sobie do pasa i podałem resztę liny
Roy’owi. Jade upewniła się czy wiązanie było mocne i dała sygnał, że można już
go opuszczać. Plotka o koronie księżniczki była prawdziwa. Byłem zadowolony, że
korona była rzeczywiście strzeżona, a i tak nikt go nawet kątem oka nie
zobaczy. Czerwona Strzała dalej obniżał linę aż korona była w zasięgu mojej
ręki. Podniosłem koronę z poduszki i wtedy jeden ze strażników kichnął. Moje
dobre wychowanie wzięło górę i odezwałem się „Uuu jakieś paskudne uczulonko”
strażnik pociągnął nosem i odpowiedział „Na kurz”. Roy zaczął mnie w ciągać i
strażnik zaczął krzyczeć na alarm. Nie używając mojego nadludzkiego biegu
wszyscy rzuciliśmy się do ucieczki. Kiedy weszliśmy na kamienny most łączący
miasto z lasem krzyknąłem „Kocham zapach rozboju o poranku. Ludzie dziś jest
wielki dzień!” na co oboje tylko chrząknęli i zaczęliśmy zostawiać królestwo
daleko za sobą.
Artemis POV
Wzięłam mojego kameleona na ramię i powiedziałam
szczęśliwa „Dziś jest ten dzień. Poproszę go” usłyszałam głos taty krzyczący
„Artemis, zrzuć tu swe włosy!” wtedy podbiegłam do okna zaczepiłam włosy i
zrzuciłam je tacie i zaczęłam ciągnąć go w górę. Lawrance wszedł do pokoju był
ubrany w czarne spodnie, granatową koszulę i czarny płaszcz. Przytuliłam się do
niego mówiąc „Witaj z powrotem tato” na co on odpowiedział „Nie wiem jak ty to
robisz i to dzień w dzień”. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam „To naprawdę
nic wielkiego tatko” wtedy skierował swoje kroki do lustra podążyłam za nim
mówiąc „Jak wiesz za kilka dni są moje urodziny i pomyślałam, że możesz mnie
zabrać ze sobą do miasta żebym mogła zobaczyć światło. Wiesz jako prezent…”
przerwał mi „Artemis”. Ale nie mam zamiaru się poddawać i ciągnęłam dalej „Więc
jak myślisz mogę z tobą iść?” ale on oczywiście zmienił temat „Arti czuję się
zmęczony po tej podróży. Pośpiewaj mi proszę” i pobiegłam po taboret i szczotkę
do włosów. Wziął szczotkę ode mnie i zaczęłam śpiewać bardzo szybko włosy
zaczęły mi się świecić, a on nawet nie zdążył nawet dotknąć szczotką moich
włosów i zaraz odmłodniał. „Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Mogę iść
zobaczyć światła?” zamarł na chwilę i zaraz odpowiedział „A ty myślisz o
gwiazdach. Możesz je zobaczyć tutaj z wieży”. Pokręciłam głową „To nie są
gwiazdy. Gwiazdy się nie przemieszczają. A one tylko pokazują się w moje
urodziny tylko w tym jednym dniu. Muszę je zobaczyć chcę się dowiedzieć co one
oznaczają” tata podsumował całą moją wypowiedź jednym, krótkim zdaniem „Chcesz
wyjść? Droga Artemis ja wiem, że jesteś ciekawa. Ale nie możesz wyjść, przecież
wiesz czemu nie możesz wyjść” spojrzałam na niego smutno „Ale niedługo są moje
urodziny”. Zignorował mnie i drążył temat dalej „Nigdy nie byłaś poza wieżą.
Nigdy nie wiesz jakie niebezpieczeństwa czekają na ciebie za rogiem. Jak
trujący bluszcz, robale, ruchome piaski i przestępcy… Ty tam nie przeżyjesz”
owinął ramiona wokół mnie ciasno mówiąc „Jestem twoim tatą i muszę cię chronić.
Kocham cię bardzo. Teraz jedyne o co proszę to, że nigdy nie wyjdziesz z wieży.
Rozumiesz?” z niechęcią pokiwałam głową tata poklepał mnie leciutko po głowie.
I wyszedł znowu widziałam jak znika w lesie, a moje serce ogarnia smutek.
Wally POV
Całą trójką dobiegliśmy do lasu i zatrzymaliśmy się
i zobaczyłem list gończy „O nie to straszne. Ludzie ja nie mam takiego
wielkiego nochala!” oboje spojrzeli na mnie mówiąc jednocześnie „Jakie to ma
znaczenie?” „Wam łatwo to mówić. W y wyszliście idealnie”. Niedługo
usłyszeliśmy dźwięk kopyt to na pewno strażnicy na koniach gonią za nami
pomyślałem. „O nie” powiedziała Jade i znowu zaczęliśmy uciekać przed nimi z
tego co zauważyłem to dostrzegli nas i zaczęli gonić. Znaleźliśmy się w ślepym
zaułku i wtedy wpadłem na pomysł „Dobra wy oboje mnie podsadzicie na górę ja
was potem stąd wyciągnę” oboje popatrzyli na siebie i Jade powiedziała „Najpierw
daj nam koronę” popatrzałem na nich w bólu i powiedziałem „Tyle lat mnie
wychowywaliście i tyle już razem pracujemy, a tu wciąż brak zaufania. To boli”
podałem im torbę z koronę i zacząłem się wspinać. Kiedy wszedłem usłyszałem
głos Jade „Dobra teraz pomóż mi” na co odpowiedziałem „Sorki nie mam ręki”
pokazałem jej torbę i zaczęła krzyczeć i przeklinać z czego się ucieszyłem i
zacząłem biec. Za mną jechał strażnik na koniu który powiedział „Tym razem
złapiemy go Maksimusie (nie chciałam mu zmieniać imienia w sumie to jego imię
mi się podoba)”. Wtedy zacząłem się rozpędzać i po chwili biegłem już na
nadludzkiej prędkości światła. Spadłem z dość wysokiego klifu cudem beż
jakichkolwiek obrażeń. Szybko złapałem torbę i schowałem w jaskini ukrytej za
winoroślami. Usłyszałem konia niedaleko mnie więc szybko wszedłem w głąb
jaskini, która okazała się nie być jaskinią tylko czym innym. Wielką wieżą
pośrodku pustkowia.
Super super super po prostu mega
OdpowiedzUsuńDziękuje
Usuń