wtorek, 8 kwietnia 2014

Dawno,dawno temu Rozdział 2 - Początek część 1

Nareszcie i znowu opóźnienie więc DZIĘKI PATI ZA NIEDAWANIE MI LAPTOPA MOJEJ JESZCZE MŁODSZEJ SIOSTRY KINGI.I postanowiłam to wynagrodzić jeszcze jednym rozdziałem z Nowy Początek.Oj w Nowym Początku trochę przesunę czas akcji może o miesiąc lub więcej,bo chcę już pisać o tym jak się żenią i porobić im dzieci(tak na poczekanie wymyśliłam imiona,wygląd,moce i zdolności dzieci i nie wiem czemu,ale każdy ma po 2 dzieci,bo nie chce mi się robić więcej dzieci a więcej dzieci = więcej wymyślania,a zwłaszcza,że nie potrzeba chyba więcej dzieci). Patrzcie jak się poświęcam oglądać musiałam Zaplątanych i Śpiącą Królewnę,więc proszę o docenienie moich starań.


Artemis POV
Lata mijały szybko.Moje 19 urodziny szybko się zbliżały.W tym roku obiecałam sobie,że zobaczę te tajemnicze światła.Chce się dowiedzieć o co chodzi z nimi.Wyrosłam na piękną młodą damę.Moje oczy szare burzliwe;cera gładka i bez skazy z lekką opalenizną.Mój strój był prosty jasno zielona góra z rękawami do łokcia z koronką na końcach i ciemniejsza zielona spódnica.Najwięcej uwagi zwracały moje włosy
Tata nigdy z jakiegoś powodu nie pozwalał mi obcinać włosów więc z biegiem lat moje złote włosy stawały się coraz to dłuższe. To był normalny dzień jak każdy. Tata wyszedł do miasta jak każdego ranka, a ja sama w tej wieży więc zaczęłam się bawić w chowanego z moim kameleonem Jade, ale po cichu, bo Jayden jeszcze spał. Kocham Jaydena a bycie mamą jest ciężkie, ale za żadne skarby świata nie oddam mojego syna. Szukałam Jade w całej wieży, ale jej nie było tam więc otworzyłam drewniane okiennice i krzyknęłam „Aha!” wiedziałam, że schował się za donicą i zaczęłam mówić by go podpuścić „Widać Jade niema także tutaj…”. Wtedy usłyszałam cichy śmiech i skorzystałam z moich długich włosów i pociągnęłam kameleona za nogę. Opuściłam go na drewnianą poręcz pytając „To jak gadzie pogramy do 10” Jade pokręciła głową „No to co chcesz porobić” spytałam zaraz żałując mojego pytania, bo gad wskazał na wyjście z wieży. „Nie wybij to sobie z głowy zostajemy tutaj” na co kameleon pokazał mi język. Wzięłam ją w dłonie i dodałam „Tu nie jest aż tak źle” skierowałam się do środka wieży i zaczęłam swoje codzienne obowiązki, ponieważ tata wraca dość późno mam jeszcze dużo czasu. Pozamiatałam i wymyłam podłogę. Wyprałam ubrania i powiesiłam by wyschły. Poodkurzałam i wypolerowałam wszystkie półki i drewniane powierzchnie w całej wieży. Kiedy wszystko już zrobiłam było prawie popołudnie więc zrobiłam sobie coś do zjedzenia i wzięłam kilka książek do astronomii, którą bardzo lubiłam. Zostało jeszcze kilka rzeczy zanim tata wróci więc je szybko zrobiłam i poszłam się zająć synkiem. Zaczęłam robić zupę na kolację z pewnością będzie gotowa jak tata wróci więc wzięłam szczotkę z mojego pokoju i zaczęłam czesać swoje długie włosy czekając na powrót taty.
Wally POV
Mile od wieży dwójka złodziei razem ze mną udała się do pałacu. Ja Wallace Rudolf West znany jako Mały Flash ze względu na moją nadludzką szybkość którą musiałem odziedziczyć po jednym z moich prawdziwych rodziców, ale po którym nigdy się nie dowiem, bo mnie porzucili oraz moi pomocnicy i jednocześnie rodzice Roy Harper aka Czerwona Strzała i Jade Nguyen aka Cheshire (czyt. Czeszer). Planowaliśmy ten skok od miesięcy i wreszcie się doczekaliśmy. Mówiono w królestwie, że król i królowa wystawili koronę księżniczki w Sali tronowej. Czerwona Strzała i Cheshire byli bardzo zainteresowani dowiedzeniem się czy ta plotka jest prawdziwa. Cała nasza trójka skakała po dachach by nikt nas nie zauważył i bez spostrzeżenia przemknęli obok strażników. Kiedy Roy i Jade szli do przodu ja zatrzymałem się na moment aby popatrzeć na piękny widok: Całe miasto było widać z tej wysokości. „Nie mogę się przyzwyczaić do takiego widoku” powiedziałem ze smutkiem. Jade prychnęła na to i zaczęła otwierać świetlik. „Chodź West” powiedział Roy niecierpliwie. Cheshire i Czerwona Strzała chcieli mieć już to za sobą. Chodź plan był dopracowany w każdym detalu to był bardzo ryzykowny. Zbyt wiele rzeczy mogło pójść nie tak i w dodatku ja się rozmarzyłem. Zignorowałem ich mówiąc „Już się przyzwyczaiłem” potem dodałem „Strzała chcę zamek”. Roy już zniecierpliwiony złapał mnie za ramię mówiąc „Jak wyjdzie ten włam to kupisz sobie takie dwa” i podszedłem do liny którą przywiązałem sobie do pasa i podałem resztę liny Roy’owi. Jade upewniła się czy wiązanie było mocne i dała sygnał, że można już go opuszczać. Plotka o koronie księżniczki była prawdziwa. Byłem zadowolony, że korona była rzeczywiście strzeżona, a i tak nikt go nawet kątem oka nie zobaczy. Czerwona Strzała dalej obniżał linę aż korona była w zasięgu mojej ręki. Podniosłem koronę z poduszki i wtedy jeden ze strażników kichnął. Moje dobre wychowanie wzięło górę i odezwałem się „Uuu jakieś paskudne uczulonko” strażnik pociągnął nosem i odpowiedział „Na kurz”. Roy zaczął mnie w ciągać i strażnik zaczął krzyczeć na alarm. Nie używając mojego nadludzkiego biegu wszyscy rzuciliśmy się do ucieczki. Kiedy weszliśmy na kamienny most łączący miasto z lasem krzyknąłem „Kocham zapach rozboju o poranku. Ludzie dziś jest wielki dzień!” na co oboje tylko chrząknęli i zaczęliśmy zostawiać królestwo daleko za sobą.
Artemis POV
Wzięłam mojego kameleona na ramię i powiedziałam szczęśliwa „Dziś jest ten dzień. Poproszę go” usłyszałam głos taty krzyczący „Artemis, zrzuć tu swe włosy!” wtedy podbiegłam do okna zaczepiłam włosy i zrzuciłam je tacie i zaczęłam ciągnąć go w górę. Lawrance wszedł do pokoju był ubrany w czarne spodnie, granatową koszulę i czarny płaszcz. Przytuliłam się do niego mówiąc „Witaj z powrotem tato” na co on odpowiedział „Nie wiem jak ty to robisz i to dzień w dzień”. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam „To naprawdę nic wielkiego tatko” wtedy skierował swoje kroki do lustra podążyłam za nim mówiąc „Jak wiesz za kilka dni są moje urodziny i pomyślałam, że możesz mnie zabrać ze sobą do miasta żebym mogła zobaczyć światło. Wiesz jako prezent…” przerwał mi „Artemis”. Ale nie mam zamiaru się poddawać i ciągnęłam dalej „Więc jak myślisz mogę z tobą iść?” ale on oczywiście zmienił temat „Arti czuję się zmęczony po tej podróży. Pośpiewaj mi proszę” i pobiegłam po taboret i szczotkę do włosów. Wziął szczotkę ode mnie i zaczęłam śpiewać bardzo szybko włosy zaczęły mi się świecić, a on nawet nie zdążył nawet dotknąć szczotką moich włosów i zaraz odmłodniał. „Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Mogę iść zobaczyć światła?” zamarł na chwilę i zaraz odpowiedział „A ty myślisz o gwiazdach. Możesz je zobaczyć tutaj z wieży”. Pokręciłam głową „To nie są gwiazdy. Gwiazdy się nie przemieszczają. A one tylko pokazują się w moje urodziny tylko w tym jednym dniu. Muszę je zobaczyć chcę się dowiedzieć co one oznaczają” tata podsumował całą moją wypowiedź jednym, krótkim zdaniem „Chcesz wyjść? Droga Artemis ja wiem, że jesteś ciekawa. Ale nie możesz wyjść, przecież wiesz czemu nie możesz wyjść” spojrzałam na niego smutno „Ale niedługo są moje urodziny”. Zignorował mnie i drążył temat dalej „Nigdy nie byłaś poza wieżą. Nigdy nie wiesz jakie niebezpieczeństwa czekają na ciebie za rogiem. Jak trujący bluszcz, robale, ruchome piaski i przestępcy… Ty tam nie przeżyjesz” owinął ramiona wokół mnie ciasno mówiąc „Jestem twoim tatą i muszę cię chronić. Kocham cię bardzo. Teraz jedyne o co proszę to, że nigdy nie wyjdziesz z wieży. Rozumiesz?” z niechęcią pokiwałam głową tata poklepał mnie leciutko po głowie. I wyszedł znowu widziałam jak znika w lesie, a moje serce ogarnia smutek.
Wally POV
Całą trójką dobiegliśmy do lasu i zatrzymaliśmy się i zobaczyłem list gończy „O nie to straszne. Ludzie ja nie mam takiego wielkiego nochala!” oboje spojrzeli na mnie mówiąc jednocześnie „Jakie to ma znaczenie?” „Wam łatwo to mówić. W y wyszliście idealnie”. Niedługo usłyszeliśmy dźwięk kopyt to na pewno strażnicy na koniach gonią za nami pomyślałem. „O nie” powiedziała Jade i znowu zaczęliśmy uciekać przed nimi z tego co zauważyłem to dostrzegli nas i zaczęli gonić. Znaleźliśmy się w ślepym zaułku i wtedy wpadłem na pomysł „Dobra wy oboje mnie podsadzicie na górę ja was potem stąd wyciągnę” oboje popatrzyli na siebie i Jade powiedziała „Najpierw daj nam koronę” popatrzałem na nich w bólu i powiedziałem „Tyle lat mnie wychowywaliście i tyle już razem pracujemy, a tu wciąż brak zaufania. To boli” podałem im torbę z koronę i zacząłem się wspinać. Kiedy wszedłem usłyszałem głos Jade „Dobra teraz pomóż mi” na co odpowiedziałem „Sorki nie mam ręki” pokazałem jej torbę i zaczęła krzyczeć i przeklinać z czego się ucieszyłem i zacząłem biec. Za mną jechał strażnik na koniu który powiedział „Tym razem złapiemy go Maksimusie (nie chciałam mu zmieniać imienia w sumie to jego imię mi się podoba)”. Wtedy zacząłem się rozpędzać i po chwili biegłem już na nadludzkiej prędkości światła. Spadłem z dość wysokiego klifu cudem beż jakichkolwiek obrażeń. Szybko złapałem torbę i schowałem w jaskini ukrytej za winoroślami. Usłyszałem konia niedaleko mnie więc szybko wszedłem w głąb jaskini, która okazała się nie być jaskinią tylko czym innym. Wielką wieżą pośrodku pustkowia.

2 komentarze: